Na forum DNU toczy się dyskusja na temat projektu rozporządzenia w sprawie parametryzacji. Otóż przewidziano w nim, że jednostki naukowe będą mogły zgłaszać tylko artykuły w czasopismach, których „obszar tematyczny określony według klasyfikacji All Science Journal Classification (ASJC) jest zgodny z tą dyscypliną„.
Dyskutanci są głównie krytyczni, natomiast ja, jako przedstawiciel nauk prawnych, bardzo się cieszę z tego rozwiązania i mam nadzieję, że stanie się ono obowiązujące. Bez tego rozwiązania na wydziałach społ-hum. trzeba będzie zatrudniać ściślaków na etatach badawczych. Sygnał w tej sprawie dał WPiA UJ w ostatniej parametryzacji – zgłosili wiele publikacji z nauk ścisłych (oczywiście, jak to w naukach ścisłych, każda z nich była warta więcej niż porządna monografia prawnicza i więcej niż kilka najlepszych artykułów prawniczych razem wziętych). Początkowo KEJN im je odrzucił, ale po odwołaniu uznał i w ten sposób WPiA UJ otrzymało A+. Uznano, że skoro definicja jednostki jednorodnej przewiduje, że jest to jednostka, w której ponad 80% badaczy reprezentuje określoną dyscyplinę, to trzeba pozwolić w parametryzacji zgłaszać do 20% publikacji z innej dyscypliny. W sytuacji, w której pomiędzy punktacją czasopism prawniczych a punktacją czasopism z nauk ścisłych jest przepaść, oznaczałoby to, że w przyszłości każdy wydział prawa, który chciałby otrzymać kategorię A musiałby zatrudniać na etatach badawczych kilkunastu ściślaków. W efekcie prawnik pracujący na wydziale prawa byłby traktowany jako niepotrzebny wyrobnik, bez szans na zatrudnienie na etacie badawczym, na urlop naukowy czy na zatrudnienie na stanowisku profesora uczelnianego.
To jest skutek tego, że nigdy nie zadbano o to, żeby punktacja czasopism z różnych dyscyplin była porównywalna, czyli, żeby w puli czasopism punktowanych taki sam procent czasopism z poszczególnych dyscyplin dawał taką samą liczbę punktów.
Ja osobiście uważam jednak, że wprowadzenie omawianej zasady i tak miałoby sens, bo przecież kategorie są przyznawane we wskazanej dyscyplinie, a nie w nauce jako takiej. Nie ma więc powodu, żeby starając się o kategorię w dyscyplinie X wskazywać osiągnięcia z dyscypliny Y. To tak jakby na olimpiadzie o złotym medalu w biegu na 100 m tylko w 80% decydowały wyniki uzyskane w tym biegu, a o pozostałe 20% uzyskiwałoby się za wyniki uzyskane w innych dyscyplinach.
To czego mi brakuje w omawianym rozwiązaniu to objęcie nim wszystkich publikacji, tak, żeby skończyć ze zgłaszaniem przez wydziały prawa monografii, które są albumami malarstwa czy wspomnieniami kolekcjonera (zob. mój poprzedni wpis i komentarze pod nim).